Po dotarciu do hotelu,
odświeżeniu się i przypudrowaniu nosków ruszyłyśmy dziarsko na podbój winnego
festiwalu. Autobus miejski dowiózł nas pod bramę festiwalu. Nie sposób się
pomylić, bo wejścia pilnuje pięciometrowy winnicowy. Jednak po próbie
przedarcia się na stronę festiwalową okazało się, że pospieszyłyśmy się o
godzinę i brama miała być jeszcze zamknięta.. cóż lepiej pospieszyć się o
godzinę niż np. o tydzień. Poszłyśmy więc zjeść mrożony jogurt z granatem i po 40 minutach
(to właściwie godzina, można powiedzieć...) byłyśmy spowrotem. W końcu
doczekałyśmy się otwarcia. Po drugiej stronie wyposażyłyśmy się w małą
szklaneczkę do degustacji wina.
Wine Festival! |
Na terenie festiwalu, jak
można się było spodziewać znajdowały się przede wszystkim stoiska, o niespodzianka, z winami różnych kolorów,
szczepów, firm itd. Dla mnie osobiście to był raj, bo wino jest moim ulubionym
alkoholem (a w szczególności półwytrawne cabernet sauvignon, najlepiej francuskie
jednak winami hiszpańskimi, portugalskimi,
gruzińskimi, węgierskimi też nie pogardzę).
Niektórzy wystawcy win |
Mam jednak teorię na temat
win i ich smaku. Po pierwsze w każdym kraju istnieje przynajmniej jedna odmiana
wina, która jest doskonała (nie byłam we wszystkich krajach, ale w tych których
byłam zawsze trafiałam na wino, które mi bardzo smakowało), po drugie większość
średnich win po pierwszej lampce staje się nawet bardziej niż znośna, po
trzecie wino musi być naprawdę straszne żeby nie dało się wypić wcale lub z
niesmakiem. No ale to moje osobiste wynurzenia praktykującego laika winnego.
Wracając do festiwalu,
poza darmową degustacją można było również zakupić coś na ząb. Poza tym w amfiteatrze
odbywały się występy Cypryjczyków w ich ludowych strojach. Śpiewali, tańczyli,
pozowali do zdjęć z narwanymi turystkami.
Odrobina kultury przy glass of wine |
Natomiast, jak dla mnie, atrakcją numer jeden była
możliwość, wraz z tradycyjnie ubranym panem od wina, powyciskania gołymi
stopami soku z winogron w takt tradycyjnych cypryjskich kawałków. W filmie "Spacer w chmurach" główna bohaterka Victoria Aragon jest załamana swoją sytuacją życiową (niechciana ciąża i takie tam) i wraca do domu akurat na akcję winobrania i właśnie szalenia w baniach z winogronami. Tak ją to porywa, że na koniec wyciskania przez nią winogron, nie ma wątpliwości, że już jest jej lepiej. Pewnie komercyjnej bani z jednym centymetrem winogron, daleko jest do bani w której stała zanurzona do kolan w winogronach Wiktoria, ale i tak, dla mnie było to niezapomniane przeżycie. Było to tak obrzydliwe, że aż fajne!
Wyciskanie soku stopami przy rytmach tradycyjnej muzyki cypryjskiej |
Festiwal trwał mniej
więcej do północy. Poza obejrzeniem występów kulturalnych, wygniataniu soku
stopami zdarzyło się nam z Amigą podelektować winem siedząc na trawie pod
cyprysami. Na wychodnym zatańczyłyśmy też z panem Cypryjczykiem
nieco starszym, nie mówiącym po angielsku, ale za to będącym w świetnym
nastroju. Oczywiście on inicjował przytupasy.
Po zajęciu miejsc w autobusie
powrotnym zaczęłam sprawdzać czy na pewno wszystko zostało zabrane. Oczywiście
okazało się, że na trawie została moja pamiątkowa szklaneczka do degustacji.
Jakieś 20 sekund zajęło mi stwierdzenie, że nie godzę się z taką stratą i
biegnę szukać szklaneczki. Autobus póki co stał na wyłączonym silniku. Rzuciłam się
pędem do trawnika gdzie degustowałyśmy jedno z zakupionych win. I...była tam!
znalazłam. Stała sobie schowana w tej trawie, tak że ciężko było ją zauważyć.
Zatem jak już ją miałam rzuciłam się spowrotem pędem do autobusu. I znów
szczęście, bo autobus stał na swoim miejscu. Cała akcja, mimo że przeprowadzona bardzo sprawnie, zajęła mi ok 10 minut. Po zajęciu powtórnie miejsca w autobusie, adrenalina razem z endorfinami (w końcu biegłam) zalały mój mózg. Nie pamiętam kiedy byłam tak cholernie zadowolona! Po podjechaniu pod hotel ciągle
rozemocjonowane przygodą szklaneczki stwierdziłyśmy, że w sumie to trzeba
jeszcze gdzieś pójść, bo do hotelu to szkoda, zwłaszcza, że to ostatnia noc w
Limassol.
Pewna szklaneczka (ta z prawej) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz